strona głównaLogin
Marek Florianczyk 2024-05-18

AFERA Z PRZEDPŁATĄ ZA ROPĘ - KOMENTARZ

W niedawnym Newsweek-u (nr z dnia 06.05.2024) pojawił się komentarz jednego z Naszych ekspertów a propos głośnej afery związanej z ogromnymi przedpłatami, jakie "wyparowały" z kont Orlenu i nie wiadomo gdzie są, a te pieniądze miały oficjalnie służyć okazyjnym zakupom min. ropy naftowej przez specjalnie do tego stworzoną wówczas szwajcarską spółkę Orlen-u.

Od razu należy zaznaczyć, iż w aferę są zamieszani bliscy współpracownicy byłego już Prezesa Orlenu, Pana Obajtka, a a sprawa miała szanse ujrzeć światło dzienne tylko dzięki zmianom, jakie obecnie widzimy w tej państwowej spółce.

Z uwagi na to, iż Nasz ekspert w ostatnich dwóch latach brał udział w kilku procesach zakupu produktów naftowych na arenie międzynarodowej, dobrze poznał zasady i procedury, jakie są wymagane na tym poziomie handlu, gdzie gra toczy się o kontrakty na zakup całych statków np. O pojemności 100 000 ton ropy naftowej, czy gotowych paliw i to dostarczanych regularnie co miesiąc przez rok lub dwa lata.

Z doświadczenia Naszego eksperta jasno wynika, że procedury obowiązujące w handlu międzynarodowym produktami naftowymi na tym poziomie, zwłaszcza gdzie w transakcjach bierze udział spółka takiego kalibru jak Orlen, czyli koncern państwowy, są tak ułożone, by początkowe etapy procesu zakupu takiego towaru skutecznie odrzucały nieprofesjonalnych handlowców i oszustów zwanych w tej branży scamerami.

W tym świecie nie ma przedpłat. Jeśli po pierwszej wymianie dokumentów dochodzi do kolejnego etapu i strony zainteresowane zrobieniem interesu przechodzą do kolejnego etapu, to na scenę w pewnym momencie wchodzą banki, gdzie za pomocą specjalnego połączenia wymieniają się w tym samym czasie istotnymi danymi na temat danego kontrahenta, w tym między innymi informacjami o zdolnościach finansowych , czyli czy daną firmę stać na zrobienie określonej transakcji lub zabezpieczenie takiego zakupu/sprzedaży. Ta procedura praktycznie wyklucza z obiegu nieuczciwe firmy oraz takie firmy, które porywają się z motyką na słońce, czyli nie gwarantują od strony finansowej bezpieczeństwa transakcji.

Ale nawet jeśli ten etap w jakiś sposób udałoby się przejść takiemu scamerowi, to dalsze procedury i to te standardowe są również na tyle mocno restrykcyjne, że ostatecznie na jednym z etapów takiego typowego procesu nieuczciwy kontrahent się "wykruszy" mówiąc kolokwialnie.

A zatem to, że doszło do czegoś takiego jak przedpłata za towar naftowy i ostatecznie pieniądze należące do Orlenu zniknęły gdzieś w gąszczu niedorzecznych sytuacji, to skutek albo zamierzonych działań jakiś osób reprezentujących polską stronę w tych procesach, albo najzwyczajniej tak ważnymi procesami zajmowały się osoby, które kompletnie nie miały pojęcia o tego typu handlu i nigdy nie powinny mieć możliwości podejmowania tak ważnych decyzji.

Dodam tylko, że w handlu międzynarodowym pr0fuktami naftowymi na tym poziomie, nim dojdzie do pierwszej transakcji, czy podpisania umowy/kontraktu, sprawdzane jest także posiadanie takich dokumentów jak chociażby certyfikaty, że dana firma posiada towar, którym chce handlować, o określonej jakości oraz ilości w określonym magazynie (tu może być także wskazany tankowiec), a owe certyfikaty są wydawane przez międzynarodowo określane instytucje. Również Kupujący ma obowiązek przedstawienia dokumentów np. potwierdzających, że ma miejsce w określonym porcie, w określonym czasie na przyjęcie danej dostawy towaru.

Takich zabezpieczeń, nim dojdzie do realizacji pierwszej dostawy po obu stronach jest naprawdę wiele, stąd doprowadzenie do takich uchybień, do jakich doszło w przypadku opisywanej afery nie jest łatwe. No chyba, że tak jak już sugerowane było wcześniej, skutek był zamierzony i pieniądze wyparowały, bo taki był cel. Ale przy tym oczywistym było, iż takiej sprawy nie da się łatwo ukryć i schować pod dywan, więc robiąc taki "interes" ktoś musiał się liczyć z tym, że to będzie miało "krótkie nogi".

Marek Florianczyk